25 kwietnia ukaże się kolejny singel Julii pt. "SPASITIE LUDI MIR"
("СПАСИТЕ ЛЮДИ МИР")
Pod >tym< linkiem można usłyszeń 21 sekundowy teaser.Idąc za ciosem Julia zdobi kolejną okładkę pisma
tym razem jest to gazeta Hello!
[caption id="attachment_333" align="aligncenter" width="242"]
Hej :)
OdpowiedzUsuńWchodzę na tego bloga po kilku miesiącach i jakie zaskoczenie - kilka nowych wpisów i nawet nowy nagłówek (bardzo ładny swoją drogą!). Fajnie widzieć, że nadal zamierzasz tu pisać. Będąc tu ostatnio w listopadzie zaczęłam się obawiać, że wpis o solowej płycie Leny będzie ostatnim. ;)
Cóż, ja należę do tych nieszczęśników, którzy zaczęli słuchać t.A.T.u. dopiero wtedy, gdy one zakończyły wspólną karierę. Zapoznałam się z ich muzyką dopiero w ostatnie wakacje, kiedy znalazłam przez przypadek w domu płytę z "Pani Domu" z hitami "Nas Ne Dogonyat" i "Ya Soshla S Uma". :D Od tamtego czasu zapoznałam się z całą dyskografią i słucham zapamiętale po dziś dzień. Duet Julii i Leny znalazł sobie zaszczytne miejsce w gronie moich ulubionych zespołów.
Na początku bardzo ubolewałam, że już nie śpiewają razem, ale teraz stwierdzam, że może to i lepiej. Dziewczyny kiedyś miały tę magię - zwłaszcza na początku, przynajmniej w mojej opinii - ale teraz to już nie byłoby to samo. Obie nie są już tymi szalonymi nastolatkami, które na dachu ciężarówki śpiewały, że ich nie dogonią. :) Oczywiście, to że dorosły, nie przekreśla tego, iż mogłyby dalej tworzyć wspólnie dobrą muzykę. Jednak ja jestem realistką i jakoś średnio w to wierzę. W relacji dziewczyn wiele się wydarzyło, ciężko byłoby odbudować tę przyjaźń między nimi. Mam tu trochę żal do Julii, bo to głównie ona przyczyniła się do rozpadu grupy... choć do końca nie oceniam, nikt nie wie, jak to wszystko wyglądało naprawdę. Faktem jest jednak, że Julia była wobec Leny bardzo nie fair.
Druga rzecz: obawiam się, że nowe wydawnictwo t.A.T.u. mogłoby się okazać muzyczną kiszką. Wiadomo, wszystko zależy od tego, z kim by współpracowały, jednak myślę, że na temat sekcji instrumentalnej (ach, nie wiem, jak się wyrazić) mają więcej do powiedzenia niż za początków kariery. A ja, muszę się przyznać, nie przepadam za ich solowymi projektami. Julia, moim zdaniem (błagam, niech nikt nie bije za to co zaraz napiszę :D), nagrywa straszną tandetę. Nawet te nieliczne piosenki, które w pierwszych sekundach mają potencjał, okazują się być nijakie. Lena natomiast ma jak dla mnie zbyt delikatne melodyjki. Takie "Lift me up" kojarzy mi się z reklamą detergentów. Ilekroć słyszę, mam przed oczami pudełko proszku do prania w promieniach słońca z majestatycznie powiewającą bielizną na sznurze w tle. Nic nie mogę na to poradzić. :DD Ale i tak wobec Katiny jestem mniej krytyczna. Ona ma dobre piosenki, tylko po prostu nie w moim guście, choć czasem sobie włączę takie "Never Forget" albo "Stay". Zresztą ostatni singiel t.A.T.u. (choć formalnie to chyba nie jest jako t.A.T.u., tylko współpraca Katiny, Volkovej, tamtego rapera i DJ-a?), choć w sumie mi się zaczął podobać po tym jak parę razy zmęczyłam, na pewno nie jest przykładem czegoś, co chciałabym usłyszeć na ewentualnym czwartym albumie. W tym po prostu nie ma ich ducha.
Podsumowując: sama chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyć Lenę i Julię razem, ale trzeba pamiętać, że ten powrót wcale nie musiałby okazać się tak piękny, jak marzą fani na całym świecie. Niektóre rzeczy lepiej zakończyć wcześniej, zanim przeciąganie ich narobi jeszcze większej dramy, obrażania się i wszelkiego innego syfu.
To w sumie tyle; lubię się rozpisywać. :D Jakoś tak mnie natchnął komentarz kilka wpisów wcześniej, gdzie ktoś napisał, że tak jak ja poznał t.A.T.u. po zakończeniu ich współpracy. Postanowiłam więc się podzielić osobistymi przemyśleniami, nawet, jeśli nikomu nie będzie chciało się tego czytać. :D
Pozdrowienia dla autora bloga. Podziwiam, że piszesz tu już tyle lat! :)
Miło, że tu zaglądasz. Mam podobne przemyślenia, to co tworzy Lena jest OK, natomiast Julia bez komentarza. Żeby coś mogło wypalić w kwestii 4 albumu, to chyba najważniejsze podpisać kontrakt z jakąś dużą wytwórnią, bo na własną rękę nie ma szans nagrać czegoś ciekawego oraz przy okazji to rozpromować. Miałem tutaj kilka dłuższych przerw, ale zawsze gdy sobie przypomnę o tym blogu, staram się coś skrobnąć z nadzieją, że ktoś to czyta heh :)
OdpowiedzUsuń